niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 11

 - Ja ciebie też lubię, Jamie.
Patrzyła, jak na jego twarz wkrada się niepewny, pełen ulgi uśmiech. Mimowolnie zarumieniła się i przygryzając dolną wargę, spuściła głowę. Już dawno nie czuła się przy nim tak onieśmielona.
W salonie panował półmrok. Ostatnie promienie słońca pokrywały ściany głęboką, nasyconą czerwienią. Jedynym dźwiękiem, jaki docierał do uszu Jamie było powolne tykanie ściennego zegara i jej własny, urwany oddech. Mimo upału, jej ciało przechodziły zimne dreszcze, połączone z nagłym zawrotem głowy. Przez chwile nie mogła oddychać. Poczuła, jak dziwny, łaskoczący skurcz przechodzi od jej podbrzusza, zaciska się na klatce piersiowej, by na końcu zniknąć w opuszkach palców. Uniosła głowę, w niemym, nie do końca świadomym zachwycie obserwując ciemne kosmyki włosów opadające na jego policzki. Niepewnym gestem założyła je za jego ucho. Tak, teraz wyglądał zdecydowanie lepiej.
 - Cała się trzęsiesz, Jamie. - Andy obdarzył jej twarz krótkim spojrzeniem. - Jest ci.. no nie wiem, zimno?
Nonsens, pomyślała. Jest pieprzone trzydzieści kilka stopni, a jej miałoby być zimno?
Addams potrząsnęła głową i cicho westchnęła. Podniosła do ust butelkę piwa i pociągnęła długi łyk. Płyn był gorzki, odrobinę pikantny; nie smakował jej i choć czuła chęć natychmiastowego odłożenia butelki z pozostałą zawartością, wypiła jeszcze trochę i dopiero wtedy odstawiła butelkę na stół.
Nim ciepło zaczęło rozlewać się po jej ciele, minęło kilka minut. Znów poczuła zawrót głowy i przymknęła oczy.
 - Nic nie rozumiesz - wysepleniła, choć próbowała zabrzmieć wyraźnie - Ja.. lubię cię w inny sposób. Zupełnie inny - dodała po chwili zastanowienia, wbijając spojrzenie w zagłówek kanapy.
Andy nie wyglądał na zaskoczonego. Powoli pokiwał głową i wypuścił z płuc nagromadzone powietrze. Zaczął powoli głaskać jej plecy.
 - Rozumiem - odparł cicho. - Właściwie, nawet bardzo dobrze to rozumiem.

*Od tego momentu zaczyna się scena przeznaczona wyłącznie dla pełnoletnich czytelników*

Jamie nawet nie wiedziała kiedy wylądowała w jego ramionach, ubrana jedynie w bieliznę, lecz nie próbowała powstrzymywać jego dłoni błądzących po jej ciele. Zamknęła oczy, opierając głowę na jego ramieniu i cicho westchnęła. Oplotła ramionami jego szyję, przygryzła wargę. Czuła, jak jego dłonie powoli wędrują na jej plecy i zaczynają masować wystające łopatki.
Właściwie, nigdy nie przypuszczała, że pozwoli w ten sposób dotykać się dorosłemu mężczyźnie, ale teraz wydawało się to o wiele ciekawsze, niż wizja spędzenia wieczoru w niezręcznej ciszy. Pozwoliła mu zdjąć z siebie stanik. Nie czuła żadnego wstydu; alkohol nie pozwalał jej na odczuwanie większości negatywnych emocji, jakie powinny owładnąć jej ciało.
Nie wstydziła się. Nie bała. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia.
Nie myślała teraz o konsekwencjach. Oddawała mu się, chłonąc pocałunki, które powoli składał na jej szyi. Jego usta powoli przesuwały się po jej skórze, w górę, aż do linii szczęki i znów w dół, do obojczyków, między którymi stworzył małą, bladą malinkę. Minęło kilka sekund, nim uniósł głowę znad jej dekoltu i spojrzał w szare oczy Jamie.
Widziała w jego oczach dziwny błysk, gdy przysunął swoją twarz do jej twarzy i zawahał się na moment. Położyła dłoń na jego policzku i przymknęła oczy. Czas zdawał się na chwilę zwolnić, gdy przytuliła usta do jego warg, a potem rozchyliła je, zapraszając jego język do środka.
Jamie nie spodziewała się, że zwykły pocałunek może sprawić jej tyle przyjemności. Jej oddech przyspieszył, a serce zaczęło mocniej bić, gdy Andy czubkiem języka masował podniebienie dziewczyny.
To było.. coś zupełnie innego, niż pocałunki, którymi obdarzał ją wcześniej. Coś głębszego i znacznie bardziej intymnego.
Jego język po kilku sekundach  opuścił jej usta i znów znalazł się na szyi. Zamruczała cicho, z aprobatą, odchylając głowę do tyłu.
Czuła się dobrze, choć podświadomość podpowiadała jej, że nie powinna. To było złe. Złe i zwariowane.
Ale teraz to nie miało znaczenia.
Poczuła, jak mężczyzna wstaje, jednocześnie podnosząc ją i mocniej do siebie przyciskając. Jego dłonie przesunęły się na jej uda i zacisnęły na nich, sprawiając, że jęknęła wprost w jego usta. Zawstydzona powoli odsunęła się od niego i przygryzła wargę, obserwując, jak na jego twarz wkrada się zwycięski uśmiech.
Chwilę później położył ją na łóżku i sam zawisł nad nią, z ustami przy jej dekolcie. Powoli, nieśmiało przesunęła dłonie na jego plecy i zdjęła koszulkę, odrzucając ją na bok. Tym razem to Jamie pozwoliła sobie na zwycięski grymas.
Gdy znów ją pocałował, nie miała na sobie żadnych ubrań. Wplotła palce w jego włosy i cicho jęknęła, ciągnąc za nie. Poczuła, jak jego kolano wsuwa się pomiędzy jej uda, powoli je rozchylając.
- Spójrz na mnie, Jamie.
Dopiero po chwili zorientowała się, że już jej nie całuje. Rozchyliła powieki spojrzała w jego lekko przymglone oczy.
 - Teraz może trochę zaboleć.
Mocniej objęła go ramionami i przygotowała na ukłucie w środku. To jednak nie nastąpiło. Z wahaniem spojrzała w dół, z zaskoczeniem stwierdzając, że jest w niej.
Andy dał jej chwilę na przyzwyczajenie. Oparł czoło o jej ramię, odczekując kilka sekund, które zdawały się Jamie trwać wieczność. Po chwili podniósł głowę i rozłożył ciężar ciała na łokciach, przekręcając się.
 - Wszystko dobrze?
Jamie kiwnęła głową. Nie odczuwała bólu. Przeciwnie; czuła się rozluźniona i zrelaksowana, do chwili, gdy Andy poruszył  się niepewnie. Skrzywiła się, czując lekkie ukłucie w podbrzuszu. A potem kolejne, odrobinę lżejsze, i następne, pojawiające się synchronicznie z ruchami bioder Andy'ego. 
To było dziwne uczucie. Jednocześnie bolesne, ale też w pewien sposób przyjemne, miękkie. Była pewna, że nie da się porównać go do innego przeżycia. 
 - Chryste, Jamie. Jesteś taka.. mała.
Jęknęła cicho, wplatając palce w jego włosy i ciągnąc za nie lekko. Niepewność, która do tej pory ukrywała się głęboko w jej podświadomości, na chwilę wymknęła się ze swojej klatki. Przez chwilę nawet udało się jej napełnić Jamie niepokojem, lecz w momencie, w którym dziewczyna miała przerwać, usta Andy'ego dotknęły jej piersi.
Wątpliwości natychmiast zniknęły. Jamie podkuliła nogi i pomrukując z rozkoszy, skupiła się na krótkich, słodkich pocałunkach, którymi mężczyzna obsypywał jej ciało. Chciała się za nie odwdzięczyć, ale nie wiedziała, jak ma to zrobić. Jedynie uniosła biodra i lekko przygryzła wargę mając cichą nadzieję, że to wystarczy.
I nie myliła się.  
Biersack spojrzał na nią, miała wrażenie, że z wdzięcznością. Wsuną dłoń pod jej kolano i oparł ciężar ciała na jednym łokciu. Poruszał się mocniej, zsuwając dłoń na jej udo. Pogłaskał je delikatnie. 
Kolejny jęk wyrwał się z ust Jamie, gdy zimne palce dotknęły jej czułego miejsca i zaczęły pocierać wrażliwą skórę. Jej oddech przyspieszył. Przyjemne mrowienie przebiegło po jej ciele, niknąc w miejscu, w którym byli złączeni.
Zamknęła oczy. Tego było zbyt wiele.
Niespodziewany skurcz ścisnął jej podbrzusze. Jęknęła cicho, gdy Andy poruszył się szybciej. Docisnęła udo do jego biodra i zastygła na kila chwil. To było tak dziwne i niespodziewane. Nie wiedziała, co dzieje się z jej ciałem. Jej serce biło jak oszalałe. Nie mogła nawet się poruszyć.
Spojrzała na Andrew, szukając odpowiedzi na jego twarzy. Uśmiechał się, a po chwili przestał poruszać biodrami, mocno wtulając się w jej ciało i oddychając ciężko.
Westchnęła cicho i pogłaskała go po ciemnych włosach, które teraz częściowo spoczywały na jej ramieniu. Jego ciepły oddech drażnił jej szyję, a długie rzęsy łaskotały, gdy powoli otwierał oczy.
 - Mógłbyś.. um, zejść ze mnie? - zapytała po jakimś czasie. 
Andy podniósł głowę i spojrzał na nią odrobinie nieprzytomnie. Dopiero po chwili, jakby zdając sobie sprawę ze znaczenia jej słów, powoli wysunął się z niej i położył obok.
Wstała, nie zwracając uwagi na zawroty głowy i lekkie mdłości, ani nawet na jego spojrzenie, które wypalało w niej dziurę. Nie mogąc odnaleźć wzrokiem swojej bielizny, chwiejnym krokiem podeszła do szafki i wyjęła świeżą. Nim zdążyła założyć stanik, usłyszała:
 - Załóż moją koszulkę. Będzie ci wygodniej.
Odwróciła się i pokiwała głową. Niezdarnie podniosła jego koszulkę i wciągnęła na siebie, a potem wróciła na łóżko i zakopała się w miękkiej, pachnącej pościeli. Nie musiała długo czekać; tors Andy'ego niemal od razu przyległ do je pleców, a podbródek oparł się na czubku głowy. 
Nie lubiła, gdy przytulał się do niej w ten sposób, bo czuła się mała. Ale teraz nie przeszkadzało jej to - poczuła się bezpiecznie, gdy objął ją w ten sposób.
 - Właściwie - podjęła po chwili. - Nie chce wracać do domu. Wolę zostać z tobą.
Może w tamtej chwili nie zdawała sobie sprawy, jakie słowa wypowiada, lecz poczuła się lepiej, gdy wyrzuciła je z siebie.  Lubiła go. Nawet bardzo. Nie kochała, lecz chyba była tego bliska. Nie obchodziło jej, że to działanie syndromu sztokholmskiego.
Czuła się dobrze. Czuła się kochana.
Jamie Addams naprawdę czuła się kochana.



___________________________________________________________
Od autorki: Huh, tęskniliście za mną?
No, tak więc, po prawie trzech miesiącach, przybywam do was z nowym, świeżym, pachnącym rozdziałem, który napisałam wczoraj dziś i... któregoś dnia, jakiś miesiąc temu. Pragnę się usprawiedliwić - jestem w trudnej klasie, w której dochodzi sporo nowego materiału, mam masę sprawdzianów i kartkówek, a na.. wtorek, mam lekturę, która ledwie tknęłam xd
No, więc jak wam się podobał rozdział? Nie lubię tej scenki, ugh. Jakoś. nie wyszła mi i niezbyt mi się podoba.
No dobrze, nie będę przedłużać, bo mam jeszcze pracę domową do odrobienia. Przy okazji, czytelników Hello my hate informuję, że rozdział pojawi się za dwa dni, bo mam już pół, a jest, hm, dość rozbudowany.
Wprowadzam supernową zasadę - czas, w którym pojawi się rozdział zależy od ilości komentarzy. Im więcej, tym szybciej.



oreuis
.
.
.
.
.
.